Meksyk: Flamingi - Cancun - Chiken - Bus - Livingstone

Flamingi w rytmie reagge

juuuuhuuu...

Trochę nie pisałem.. ale było ciężko z internetem.. ale już .. albo jeszcze jesteśmy w cywilizowanej okolicy....

no to po kolei....

Na czym tam skończyłem na miejscowości w Mexyku, w której niby nie było imprezy na ulicach....no no wyszedłem na ulice o 19:30 i okazało się,że już siedzą na plastikowych krzesełkach.. już kolumny rozstawione... tak,że no jak się bawić to się bawić.. ale ja tam w drogę.. szukając flamingów..

No i znalazłem.. flamingi i nie tylko.. no to po kolei;)

Dojechałem do jakieś tam wiochy nad morzem.. takiej z 500 osób to huk.. w sumie faktem jest.. że jak dojechałem była 21 i na ulicach.. no może było z 20 osób rozmawiających itd.. ale reszta to głucho wszędzie.. cicho wszędzie.. ciemno wszędzie.. i tak trochę się zacząłem bać o spanie.. no ale coś się znalazło.. i kurde.. znalazłem u jakiegoś faceta co miał hotel normalnie cennik pokój za 350 peset.. a ja mu powiedziałem,że tyle nie mam.. to popatrzył na mnie.. i stwierdził, że jestem zmęczony to mi da za 200.. a nie będzie wysyłał gdzieś dalej żebym szukał.. miło z jego strony.. choć wiadomo kasę też zarobił..

meksyk  zdjecia z podróży Meksyk

Fuksneło mi się też bo się okazało.. że następnego dnia przyjeżdża jakaś rodzinka Holendrów i że wypływają łódką oglądać flamingi.. jakby nie przyjechali to bym nie zobaczył;) .. no i już.. z rana o 6.. na łódkę i płyniemy.. no i teraz no i teraz..

Flamingi, flamingami.. były.. w 3 grupach po 40.. tak, że jakieś wrażenie robiły choć pewno to nie 400 ile jest podono w maju.. ale oprócz flamingów... no tu zaczyna się zabawa z naturą.. oprócz flamingów mieli.. wytresowane orły... siedziały sobie orły na drzewach.. koleś podpływał łódką.. gwizdał.. i orły już się zrywały.. po czym rzucał im rybę a one tą rybę łapały...juhuu.. notabene można by pomyśleć żeby tego orła co jest na nowym dworze tak wyuczyć... to by pewno turyści przyjechali.. orzeł który łapie rybę jest mega....

ale od orła który łapie rybę lepsze są zdecydowanie krokodyle co łapią rybę.. siedzi sobie taki 3metrowy zawsze w tym samym zakolu rzeki .. żeby nie było.. to nie było zoo. tylko kawałek zatoki na północy wchodzący w morze... i siedzi taki .. jak się podpłynie się nie rusza... się rzuci rybę.. to jak się chce mu .. to się rzuci i zje.. no ok.. temu co mu rzuciliśmy zdecydowanie się nie chciało.. bo kilka ryb poszło na dno koło jego paszczy... ale i tak wypasiony...

A jak krokodyl się nie rusza.. to cholera... latają pelikany.. są jakieś czaple.. czarne mewy czy tam inne.. przydałoby się znać nazwy zwierząt.. w każdym rzecz bądź (w każdym bądź razie) razie.. ptactwa co nie miara.. a oprócz ptactwa.. jak się płynie dalej to koleś się z łódki wychyla i wyciąga coś dziwnego...

meksyk  zdjecia z podróży Meksyk

Coś co wygląda z góry jak.. hmmm.,... twarde od góry jak żółw.. z drugiej strony niby wygląda jak wielki taki.. no wielki jak dwie rozwarte dłonie.. wielka taka muszla... okazuje się ze to krab podkowiasty.... z góry ma pancerz.. a z dołu krab... z tylu ogon długi, za który można chwycić... takie dziwactwo.. może nie najpiękniejsze.. niby jest prehistoryczne i się nie zmieniło od lat.. za to.. za to robi wspanialy masaż majów... wkładają Ci to na głowę... a to rusza tymi swoimi nogami i mieli włosy... od tak dla turystów... dzieci holendrów się cieszyły.. ja tez;)

no i co dalej.. a były jeszcze jakieś słone wody jak w morzu martwym itd itp.. jakieś tukanopodobe ptaki.. ale zdecydowanie wyćwiczony orzeł to jest to;)

a dalej.. jak to zwykle.. dzień na plaży .. dzień w autobusie.. dzień w raju.. dzień w autobusie.. które tak w ogóle .. a do tego wrócę...

no to dalej.. z Holendrami w dół do Valladolid..na dobry posiłek u starego grubego pana... mała drzemka w parku.. a potem Cancun.. fotograf Popiel dojechał o 1 w nocy..noto poszliśmy na piwo.. o 2 spać.. a o 5 pobudka.. i o 6 autobus do Belize..... dzień jak co dzień... ;)

i to już całkiem nowa historia..

hejjjj

meksyk  zdjecia z podróży Meksyk