Podróże po Meksyku

Aqui se vive bien...

No ale teraz do konkretów... bo reszta to bzdury... a więc...

Skończyłem jak dojechałem wieczorem do Zacatecas.... i hmmm.. miasto wieczorem strasznie ładne... zdjęcia nie oddadzą tego... całe zrobione z kamienia i niskich kolonialnych domów... ale inaczej niż w innych miastach meksykańskich, bo wszystko było zadbane.. heh:)... w nocy wszystko oświetlone i naprawdę duże wrażenie sprawiało.. w dzień już trochę mniejsze...ale... hmm szacuneczek.. w sumie miasto bardzo podobne do Burgos albo innych hiszpańskich w tym stylu (czyli północno-hiszpańskich) z tym ze dużo ładniejsze.. heh... jednak meksykanie potrafią... a skąd takie ładne i bogate.. a bo maja tu kopalnie srebra i złota... w sumie to dużo nie zmienia bo większość srebra to Hiszpanie wywieźli stąd.. ale mimo wszystko...

W ogóle to poszedłem do jednej z takich kopalni srebra. i całkiem całkiem. bo wcześniej to może w Wieliczce byłem, ale to jednak co innego. Tutaj ogólnie tunele idą góra, dół, lewo, prawo i to na kilkaset metrów (do 500 w dol..chyba jeśli już czegoś nie pomyliłem.. pomyliłem.. nie ważne niech będzie 50.. w każdym razie i tak teraz są woda zalane..:))... po wyjściu z kopalni poszliśmy do muzeum masek.. jako, że w Meksyku wszystkie te ludy masek używały i używają (nie wiem czy pisałem ale maja tu jeszcze 10 mln Indian którzy żyją jak za starych lat i nie mieszają się z reszta ludności).. muzeum masek to by raczej na Kubie czy Bartku zrobiło wrażenie..ale i tak z 10 fotek strzeliłem.. fajna sprawa...

meksyk  zdjecia z podróży Meksyk

Potem ..potem.. w sumie bez rewelacji.. już chyba dość miałem jeżdżenia po tych miastach... nawet nie kojarzę co było potem.. a nie już kojarzę ..fakt miałem dość.. zabraliśmy samochód (ja prowadziłem.. yeah).. i pojechaliśmy do następnych ruin po Indianach z lat 100 albo 300 naszego stulecia... La Quemada się nazywa... fajna sprawa.. bo nie ma tam aż tylu turystów, ruiny są trochę bardziej zniszczone niż te co widziałem wcześniej.. ale właśnie przez to, że nie ma turystów to można sobie samemu po nich pochodzić i się wczuć.. ja tam pojechałem z ta moja kumpelą, ale jej się nie chciało chodzić, no to sam sobie chodziłem przez jakieś 2 h.. wypas.... bardzo mi się podobało.. w ogóle miejsce w jakim są ruiny na takiej górze, która jest na środku takiej niziny.. ehh zdjęcia będę musiał pokazać..... w ogóle pewno już to pisałem ale to co tu się widoków naoglądałem to szok.. zdjęcia tego nie pokażą... nie myślałem, że w ogóle w życiu takie rzeczy zobaczę..a tu w Meksyku..a co.. to jeszcze za chwilę...

meksyk  zdjecia z podróży Meksyk La Quemada

meksyk  zdjecia z podróży Meksyk

No bo był dzień następny od rana ..od rana poszedłem zobaczyć jeszcze jakiś zakon jeden.. super wypas.. ale już dość... i pojechałem do następnego miasta.. był wybór pojechać do Guanajuato, które jest niby bardzo ładne i bardzo podobne do Zacatecas, albo do San Luis Potosi, w którym miałem następną kumpelę... wybrałem opcje nr 2.... do SLP (to miasto) dojechałem kolo 17.. znalazłem hotel, obszedłem w ciągu 30 min całe centrum z ta kumpelą i jej chłopakiem i poszliśmy na piwo... no i... i fajna rzecz się stała bo jej chłopak mi powiedział, że tutaj niedaleko SLP mają.. mają taką krainę 80 na 80 km która.. która w sumie to jest coś a la dżungla z wodospadami itd..... no to, że miałem dość już miast to wyruszyłem tam następnego dnia o 6 rano....

I.... rewelacja..... siedzę tu już drugi dzień będę do jutra wieczór... samo miasto Ciudad Valles totalne dno.. nic ciekawego...ale nic... ale.... w okoł.. hmm myślę, że to jeszcze nie jest maksimum super przyrody co tu zobaczę (Chiapas ma być najlepsze tam następny tydzień) ale i tak zabijają widoki.... a więc...

Pierwszy dzień dojechałem o 12 i zaraz ruszyłem do wodospadu co się nazywa Micas( nie znalazłam takiego!).... no się trochę czegoś innego spodziewałem.. ale.... kurcze jest sobie wodospad w miarę duży, i pod nim niby jakby jezioro takie no w sumie nie duże nie wiem że 50 m promień.. ale wejść nie można bo są tak szybkie wiry że wejść nie można..ale po drugiej stronie za to są mniejsze wodospady.. takie od 30 cm do 1,5m i tam super.. można wejść do wody stajesz sobie pod takim wodospadem albo sobie siadasz... i masz bicze wodne.. w sumie tak chyba z 3 h przesiedziałem.. byłem sam co więcej robić.. poszedłem na rybę (najlepsza ryba jaką w życiu zjadłem i to za 10 zł.. dzisiaj kupiłem taką samą w innym miejscu za 20 zł i była to najgorsza jaką w życiu zjadłem.. heh:) .. no to zjadłem rybę pogadałem z Meksykańcem co był mężem kobiety co robiła rybę.. i mi powiedział... że tam ogólnie gdzie jestem w tej całej Krainie Huasteca to tak w lato to do 55 stopni dochodzi (teraz jest z 30) do tego często pada.. do tego wszędzie rzeki i wodospady i wszystko zielone.. taka dżungla w której non stop mi jaszczurki kolorowe przede mną biegają.. no i jak to mówi się w Meksyku.. aqui se vive bien.. czyli tu się dobrze żyje....... wyobraźcie sobie, że w tym miejscu gdzie ja rybę zjadłem to był to po prostu grill ze stolikiem jednym plastikowym.. ok stoliki były 2 ale przy drugim non stop siedział ten koleś czasami ze swoim kumplem i pił piwo..... więc mają sobie taki mikro-biznes (było tam takich z 10 w tym miejscu koło wodospadu).... myślę, że przez cały dzień to rybę zjadły z 3 osoby plus z 10 kupiło smażoną kukurydzę plus może z 5 mango co tam mieli ... (w Mx skończył się sezon bo się szkoły zaczęły.. mają za to miesiąc wakacji w grudniu) no.. więc mają ten mikro-biznes, ale jak go pytałem to on mi mówi ze oni tego mikro-biznesu nie zamykają przez cały rok .. bo turyści tam jeżdżą cały rok bo tam chyba nigdy poniżej 25 stopni temperatura nie spada.......... no i to dużo tłumaczy... ten rejon nigdy bogaty nie będzie...bo po co... to tłumaczy dlaczego jak tam jechałem to pośród pół trzciny cukrowej stały domy cale z drewna z dachem z trzciny cukrowej...... po prostu po co komu coś więcej... jeśli cały dzień można siedzieć przy grillu nad wodospadem z żonką, która 2 razy coś ugotuje... i pić piwo z kumplem... do tego jakby co to zawsze można zjeść jakieś awokado kokosa albo banana co z drzewa spadnie.... aqui se vive bien...

meksyk  zdjecia z podróży Meksyk

No i dziś drugi dzień w tej krainie.. pojechałem tym razem na wschód... znów nad jakiś wodospad (większy.. taki z 20 m... i niby próbowałem razem z innymi ludźmi pod niego wejść.. ale tak cie odpycha woda, że się nie da.. fajnie się pływa.. stajesz tak z 10 m od wodospadu płyniesz w jego stronę i w ogóle się nie ruszasz.. wypas bezpiecznie i w ogóle ..woda tak do pasa:).... no ale właśnie wodospad wodospadem.. ponieważ się znudziłem to przeszedłem się 5 km w jedną stronę do innego wodospadu.. ok ten to już inna bajka bo był tak piękny, że o mój boże..ale tego ani opisać ani zdjęcia (grunt był w tym, że to było dużo wodospadów co spadały do jednej okrągłej dziury .. a z tej dziury woda wypływała pod skałą)... do tego wszędzie liany!! palmy itd..)... no ale wodospad wodospadem.. jak do niego szedłem to się przeszedłem z jednym chłopem co właśnie szedł z jednej wsi do drugiej te 5 km... no i co więcej powiedzieć.... a nic... właśnie jak z nim szedłem to się zatrzymaliśmy w jednym miejscu on się schylił i dał mi awokado.. banany przy drodze rosły ... echh... no i tak to chłop mi mówi.. aqui se vive bien.... nic nie robi cały dzień... czasami się przejdzie z wioski do wioski... czasami nad wodospad.... ale by się nie wyprowadził... W ogóle zagroda z kurami nad którymi jest drzewo z bananami sprawia fajne wrażenie.... a wszędzie w okół pola z trzciną cukrową, dalej na horyzoncie góry... a co jakiś czas jakiś wodospad.. ech.. ok się już powtarzam..ale fajne miejsce żeby zobaczyć ( w przewodniku Pascala jest o nim jedna strona, o całej krainie... więc właśnie pojechałem dalej niż przewodnik Pascala mówi.. aaaaajt..napisze do nich reklamacje, że się nie znają:) ) w ogóle to tu każdy chłop ma mały kapelusz .. w sensie niby sombrero.. ok głupota..ale fajnie wygląda.. a poza tym mają tutaj całą kolekcję samochodów z USA z lat 50-70... i wszystkie to pickupy...heh:) i jeżdżą de chevrolety i dodge:) jeżdżą, jeżdżą...

meksyk  zdjecia z podróży Meksyk

No nic... i tak to tu jest w tej Krainie Huastecas... jutro jeszcze jeden dzień coś porobię... a potem już w autobus i do Mexico City.. dojadę w niedzielę o 7 rano i tam spotykam Popiela... a z nim mamy już plan bo się Popiel nudził w Danii i plan przygotował.. i dobrze..... i przebiegamy całe Chiapas i Jukatan aż do Kankun.. skąd mamy samolot (120 dolarów, bilet już kupiony więc tragedii nie ma) do Mx City.... ładnie co:).. a w Mx City żeby było śmiesznie 25 sierp (tego dnia mamy samolot) przylatuje Filip i zarezerwował na 3 noce (dla mnie 1) hotel Four Seasons.. co najmniej 4 gwiazdkowy jak nie 5:).. no i to, to wiadomo za darmo bo Filip tam pracuje.....heh......

No nic... zobaczymy jak to będzie...

Odezwę się jak już spotkam Popiela.. że już bezpiecznie z nim się przemieszczam a nie ze sam z chłopami po wsiach chodzę:)...

Aqui se vive bien

Pozdrawiam