Chiny: Stare Dali - Dali - Lijiang

Jak Chiny budują jeden wielki Disneyland

Hej

Dojechaliśmy do miejsca docelowego
stad już tylko wracamy

I dokąd dojechaliśmy....
A no w góry... no i teraz po kolei..

chiny mapa Mapa naszej podróży

Ostatni raz pisałem z Dali bodajże... czyli z pierwszej z 3 miejscowości górskich, do których dotarliśmy....
pierwszej i najciekawszej... Dali dzieli się na Dali i Stare Dali... Stare Dali leży kilka kilometrów od Nowego (w sumie może już nawet graniczą) i składa się z kilkunastu (kilkudziesięciu może) ulic z 1 piętrowymi domkami... takimi starymi chińskimi górskimi...
i Dali jest przyjemne z dwóch powodów
Po pierwsze te domy są autentyczne... to są stare chińskie domki, które teraz co drugi tam góral przerabia na sklepik z pamiątkami albo na bar albo na restaurację... są autentyczne wiec co trzeci dom nadal się rozpada bo nikt go jeszcze na restauracje nie przerobił... są autentyczne wiec nie ma tyle kiczu, świateł etc.... w związku z tym w Dali siedzi trochę obcokrajowców... choć nie aż tak dużo..ale trochę ich jest...ale ponieważ jest to autentyczne i nie do końca skończone to nie ma tam plagi.. czyli chińskich turystów...
i w Dali opłacałoby się zostać dłużej nawet żeby odpocząć i przejść się po górach.... no ale padał deszcz... i padał i padał.. no to się następnego dnia kolo południa zebraliśmy i wsiedliśmy w autobus do Lijiang

chiny zdjęcia blog Chiny

No a Lijiang.. to totalne przeciwieństwo Dali;)
Czyli
- ok..po pierwsze miasto zostało w 96 zniszczone prawie że cale przez trzęsienie ziemi... Chińczycy chcieli się pokazać na arenie międzynarodowej, że pomagają mniejszością no i im cale to miasto odbudowali.......i mam na myśli cale... no a co najmniej stare miasto (ale w reszcie miasta także sporo nowych budynków) a stare miasto to znowu kilkanaście ulic z chatkami.. tyle ze tu wszystkie chatki odbudowane.. sklepy albo restauracje są we wszystkich dosłownie chatkach.. w każdej jednej.. no i co najgorsze jest tu milion Chińczyków krzyczących robiących dużo hałasu i bawiących się siedząc przy głośnej muzyce...no właśnie taki Disneyland......eeeeeehhhhhhhh tam byliśmy tylko wieczór ale wracamy jeszcze na dzień bo podobno jest coś ciekawego do oglądnięcia wokół...

A tak to się zwinęliśmy i pojechaliśmy dalej na północ do ... Z... coś tam;)
i następne górskie miasto
następne które się całe przebudowuje (ale trochę w lepszym stylu niż to wcześniejsze)...
i tak to jest
tak że w sumie.. wszyscy mówili, że te ostatnie dni będziemy mieli najlepsze...a tu trochę niewypał, bo najpierw 2 dni padało wiec nie mogliśmy iść w góry... a dziś.. dziś pojechaliśmy w góry... mieliśmy dotrzeć do takiego jeziora..podobno ładne.. już tam podjeżdżamy w miarę blisko.. idziemy kawałek.. a tu się okazuje, że za wejście nad jezioro trzeba zapłacić 60 złotych;).. no to stwierdziliśmy, że mamy dosyć ich Disneylandów.. (na pewno nad jeziorem było dużo pobudowanych sklepików, w których można kupić to samo co u naszych górali) i poszliśmy gdzieś najpierw pod jedna górkę, a potem się wyluzowaliśmy na trawie leząc,..... i tyle z tych gór...

chiny zdjęcia blog Chiny

3 miasta.. gór mało.. a i jeszcze w jednym klasztorze byliśmy buddyjskim takim na 400 mnichów... w sumie fajny.. ale zgadnijcie co? właśnie cały w przebudowie..i mam na myśli cały........woohoo. jak już coś zaczyna być turystyczne to to się robi straszne bo po pierwsze zaczynają od przebudowania całego miasta, wioski ..przemalowania etc.. i to jeszcze nie byłoby takie złe..ale zaraz potem przyjedzie tu milion Chińczyków..

Straszne;)
ale nic.. idę się dalej luzować
Jutro wracamy do Lijiang tam jeden dzień po wioskach a potem już Shanghaj i dom.. tak że może jeszcze napiszę a może już nie... pewno jeszcze coś tak...

pozdrawiam

PS. jednak coś ciekawego widziałem.... po pierwsze to wszedłem w gówno jaka.. czy jaka nie wiem jak się po polsku pisze.. po drugie tu gdzie teraz jesteśmy to jest fajna sprawa.... bo mówią, że to trochę pachnie już tybetem.. bo mianowicie jesteśmy chyba na wysokości 3000 m (Popiela od dwóch dni boli głowa.. mi też się nie najlepiej oddycha) a żeby wjechać na tą wysokość to najpierw musieliśmy z takiej doliny wykaraskać się autobusem na te 3000 metrów (niezłe widoki) .. no a potem jak już tu się wjechało to jest niezły klimat bo są takie równiny powiedźmy czy tam płaskowyże.. na skraju tych płaskowyży góry.. a w ogóle to wszędzie tu się pasa czarne świnie, krowy i jaki.... no i to jest jedyne co fajne;) ale fajne jest.. na zdjęciach powinno być widać lepiej.

Czytaj dalej...