Kambodża: Siem Reap - Angkor - Battambang

Zupełnie inna historia – Kambodża

A to już zupełnie inna historia, czyli dotarliśmy do Kambodży.. i powiem tak.. różnych rzeczy się spodziewałem.. ale nigdy w życiu nie spodziewałem się tego co spotkaliśmy...

kambodza mapa Mapa naszej podróży

I od czego tu zacząć.. a od tak chronologicznie najpierw od ciekawostek... jak wyjeżdżaliśmy z plaży to niby się nie chciało.. niby nie ma sensu bo plaża prawie idealna.. a tu trzeba o 6 rano wstać... ale zanim doszliśmy do jakiegokolwiek autobusu to spotkaliśmy... 2 małpy chodzące po kablach elektrycznych... tutaj taka mała specyfika kraju...kabli od słupa do słupa idzie od 10 do mysle ze i stu.. jednak są one w gumie.. dlatego małpy nie odpadały.... a 20m dalej na drodze leżała rozjechana zapewne przez motor stonoga.... ale powiedziałbym kawal bydlaka, taki długi jak but prawie.. tak ze wrażenie robi.... no to takie dwie ciekawostki od razu dają kopa i chce się jechać dalej.. bo wiadomo, że będzie ciekawie... i tak też było...

Najpierw po opuszczeniu wyspy musieliśmy opuścić Tajlandię.. i drogi są dwie... albo pchać się mocno na północ aby wjechać do Kambodży droga z Bangkoku.. albo.. albo skrócić drogę i wcześniej już udać się na wschód.. do Battambangu... z jakiegoś powodu większość turystów albo i prawie wszyscy omijają ta drogę... ale sprawdziliśmy ze jest przejezdna.. nasz MSZ tez nic nie mówił żeby tam nie jechać.. no to wiśta wio..

Do tej granicy nie da się dotrzeć normalnym autobusem.. dlatego po licznych targach wzięliśmy taksówkę... ale taka taksówka jazda (jazda taksówką) to czysta przyjemność.. no pewno przynajmniej do stłuczki.. bo to jest tak.. w Polsce człowiek zawsze w pasach bo się boi.. tu go wrzucą na pakę pod plandekę na coś co jest połączeniem poloneza trucka z toytotą.. przy czym z boku nie ma burt, a tylnia się kiwa jak się o nią oprzesz, za to są siedziska.. i wydaje mu się, że jedzie najlepszym transportem świata.. ale to już kwestia i powietrza.. i ciepłoty i tego jak można ten świat oglądać..

A przyznać trzeba, że Tajlandia, Tajlandia jest ładna... przyznać trzeba, że bardzo ładna.. pomijając Bangkok i cudne wyspy.. to jadąc głównymi i pobocznymi drogami.. albo raczej pobocznymi i jeszcze bardziej pobocznymi można zauważyć, że cały kraj jest ładny... po pierwsze nie ma nędzy.. są domy ładniejsze i te mniej bogate.. jednak wszędzie jakiś standard jest zachowany.. przy co trzecim domku stoi buddyjska mała świątynia.. co także wpływa wrażenia estetyczne... ale nie to najważniejsze.. najważniejsze to, że ci ludzie maja i pieniądze i sposób aby powtórzyć sobie ogródki i sady... i tak jak się ciągną przez kilometry ogródki i sady bananowe, pomaranczowe, i jakieś tam inne takie.. to po prostu miło się to wszystko ogląda.. do tego stan dróg dużo lepszy niż w Polsce.. no wiec o mój boże.. po prostu miło się ogląda... ale co tam... dojeżdżamy do granicy z Kambodżą...

tajlandia kambodża zdjęcia blog Kambodża

Wiedzieliśmy, że będzie gorzej... ale to co tutaj się zaczyna.. to zupełnie inna bajka... o mój boże.. Po pierwsze, już na granicy nie ma drogi.. kończy się.. jest ok.. ale tylko utwardzana ziemia.. ponieważ nie mamy pory deszczowej to dało radę jechać.. w czerwcu pewno jest tu raczej nie przejezdnie... no ok ale drogi drogami.. ale ogólnie Kambodża nie pozwala koło siebie przejść obojętnie...

Ale skąd to wszystko o czym będę pisał dalej...czyli historia w 3 zdaniach.. do lat 60tych Kambodża była całkiem miłym spokojnym krajem, w 19 wieku Francuzi ich skolonizowali, ale tak naprawdę to temu krajowi pomogli. Ochronili przed najazdem Tajów, wybudowali szkoły, szpitale... i jak się wynieśli to do tych lat 60tych było tu całkiem spokojnie... potem się zaczyna.. bombardowania Stanów Zjednoczonych przy wojnach z Wietnamem - 0,5 miliona ton bomb.. reżim Pol Pota i zabita 1/3 mieszkańców kraju (2mln ludzi), a następnie lata 80-te okupacja Wietnamu i ataki starych wojsk Pol Pota (wspomagane przez USA, bo nie lubili Wietnamu) przez co obie armie zaminowały polowe kraju...do dzisiaj min nie usuwając..

tajlandia kambodża zdjęcia blog Kambodża

Czyli krótko mówiąc.. kraj gdzie o dziwo nie ma huraganów, trzęsień ziemi itd itp.. w dwudziestym wieku z być może trochę biednego, ale raczej raju przeistoczono w przysłowiową Kambodżę... ehh... i jak ta Kambodża wygląda... hmmm.. no Afryka zdecydowanie musi tak wyglądać albo i lepiej czasami... od granicy z Tajlandią, gdzie khmerzy utrzymywali się do 1998.. i gdzie wciąż jest najwięcej min... jest to po prostu tragedia.... drogi to pomarańczowy piach.. przy drogach stoją chatki.. totalnie nędzne... jednak co gorsze.. to choć wszędzie rozpościera się mnóstwo terenu.. to w większości jest on nie użytkowany... i przypuszczam, że to jednak nie jest kwestia słabych ziem.. tylko po prostu teren jest zaminowany..

Na drogach głównie motocykle.. jeden za drugim.. Jak jadą samochody, to to też ciekawa kwestia. Jedne mają kierownice po lewej (jak w Tajlandii) inne po prawej, pewno jak w innych sąsiedzkich krajach. Na ulicach nie ma znaków. Miasteczka, to po prostu kilkadziesiąt rozpadających się chałup. Chaty te (tudzież pozbijane z blachy i desek baraki - w większości) całe są w kurzu, pomarańczowym kurzu drogi. Na ulicach w tych miasteczkach mnóstwo dzieci. Widzi się znacznie więcej dzieci niż dorosłych. Ale wszystkie biedne biegają i nie do końca maja co ze sobą zrobić.

I przypominam, że to jest wjazd z Tajlandii gdzie drogi są lepsze niż w Polsce. Śmiem twierdzić, że gospodarstwa rolnicze sporo bogatsze niż w Polsce, cale w bananach i cytrusach. Gdzie samochody też są wysokiej klasy. Bo oprócz zdezelowanych pickupów jest tam sporo nówka sztuk.

Jednak co uderza w Kambodży, już od początku, to oprócz biedy, są to znowu ludzie... już od pierwszego uśmiechu, pierwszego spojrzenia rzuca się, że są to ludzie hmm.. z jednej strony spokojni.. z drugiej strony.. bardzo łagodni.. widać ze mocno chyba przez życie wymęczeni. Brak u nich Tajskiego bycia pewnym siebie, błysku w oku i tego pędu do przodu. Na początku to człowiek po prostu stara się być dla nich jak najmilszy, bo od nich bije jakieś ciepło, spokój i "potrzeba pomocy". I tu znowu czy to od taksówkarza, który zbiera na semestr w szkole średniej, czy też od Pani na bazarze. Czy to od mnichów, którzy podejdą poprosic o papierosa. Taki spokój i totalny brak agresji, brak nachalności. Co nie jest spotykane w biednych krajach.

Jednak po kilku dniach zauważyć można bardzo ciekawą rzecz, ci ludzie jednak są strasznie szczęśliwi. Dzieci zawsze krzykną do przejeżdżających turystów heeeeeloooww.. z uśmiechem. Jak Cie tuktukowiec wozi to nigdy nie jest natarczywy. Mówi, że masz zapłacić na ile Cię stać, w międzyczasie się dziesięć razy uśmiechnie. Jak Cię gdzieś podwiezie to obejmie, albo poklepie po ramieniu. Zawsze pozdrowi i pożyczy dobrego dnia. Ci mnisi podejdą, usiada, porozmawiają. pośmieją się i spytają jakie umiesz sztuczki robić dłońmi. Znowu Pan w sklepie ze śmiechem przyniesie Ci jakieś dziwne danie i śmieje się z Ciebie jak je jesz. Śmieje się, ale tak serdecznie.

tajlandia kambodża zdjęcia blog Kambodża

Są szczęśliwi i jak się spytasz dlaczego, to odpowiedź prosta: ponieważ od 10 lat nie ma wojny. Heh, niewiele im potrzeba. Z drugiej strony na pewno szczęście wypływa z ich religii. Heh.

No i tak to jest, to jest Kambodża bieda i wspaniali ludzie. Do tego wspaniała pogoda. Trochę szczegółów. Hmm Dojechaliśmy do Battambangu i tu wreszcie chociaż trochę domów stało z cegły, czy tam murowanych. Co więcej, pojawiło się dużo motocykli i tuktuków. Trochę gwar, ale nie taki jaki w innych krajach azjatyckich., bo oni 4 razy mniej trąbią i 5 razy mniej hałasu robią. Oczywiście w swoich parkach także ćwiczą aerobiki. I oczywiście tuktukówcy Cię zaczepiają, ale nigdy nie nachalnie. I tak jakoś milo. Dlatego w Kambodży można się zakochać. Jeżeli chodzi o Battambang, to jak kiedyś ten kraj (jesli) wstanie na nogi, to to będzie piękne miasto. Pełno jest jeszcze starych rezydencji francuskich z ogromnymi ogrodami, jak się na to patrzy, to można by tu mieszkać w czasach koloni. Piękne domy. Piękny klimat. Piękne kobiety i wspaniali ludzie. Heh nieźle się Francuzi poukładali.

Ale następnego dnia ruszyliśmy dalej, w stronę Siem Reap. I tu znowu podwójny szok. Pisałem o drogach i rozpadających się chatkach. Okazuje się, że w Kambodży całe życie jest jednak przy rzekach. Bo tutaj jest trochę wody do podlania pola, bo tutaj są ryby i tutaj... powiem krótko, rzeką płynęliśmy blisko 10h.... I prawie przez cały czas nad rzeka pojawiały się rozpadające się domki z drewna, lub szałasy. Dosłownie szałasy. Czasami była to po prostu narzucona na sznurek plandeka. I w tych domkach mieszkają ludzie. Setki mijanych rodzin z ogromna ilością dzieci kąpiących się w rzece... dzieci które zawsze z ogromnym uśmiechem krzyczą: „heeeloooww” i machają ręką.. ponieważ tą rzeka spływa bodajże jeden statek dziennie.. to dla dzieci jest to pewno główna atrakcja jak im ktoś odmacha... no to się macha od początku do końca... kurde.. tego się nie da opisać.. zdjęcia więcej oddadzą.. ale po krótce to: rzeka zamulona, pola suche, obok chatka z drewna rozpadająca się.. jedna za druga...za chatkami pole..albo wysuszone.. albo nikt nawet na to pole nie wchodzi.. bo pewno zaminowane... no.. jak się rzeka poszerzyła.. to chatki zaczęły się pojawiać na rzece... po prostu takie pływające wsie.. kilkadziesiąt chat na rzece... z dala od brzegu... jednak i w takim domu prawie ta sama bieda..ok czasami trochę lepiej bo widać, że dzieci gdzieś tam chodziły do szkol.. widać to bo czasami przepłynie taka lodka-kanu z dziećmi w mundurkach.. dziećmi takim 7 lat płynącymi samymi do szkoły, machającymi i krzyczącymi heeelooow;).. i tak to tu jest..

tajlandia kambodża zdjęcia blog Kambodża

Trochę się rozpisuję i w koło Macieju.. ale jak się widzi te chaty to to pozostawia wrażenie.. to jest coś czego się nie spodziewa..... nie spodziewa się tego pewno i większość z turystów, którzy byli w Kambodży.... bo samo Siem Reap, gdzie normalnie ludzie wjeżdżają drogą z Bangkoku, aby zobaczyć Angkor, czyli największe świątynie świata... Samo Siem Reap to ma więcej pięciogwiazdkowych hoteli niż Poznań, ustron Warszawa, Kraków i Łódź razem wzięte.. i przypuszczam, że nie przesadzam.. obok hoteli super knajpy... dyskoteki..bulwary itd itp... Droga tu wybudowana jest asfaltowa... zresztą ciągnie się taka do stolicy Phnom Penh (gdzie jesteśmy teraz).. która też wygląda całkiem, całkiem.. gdzie także można spotkać bulwary i mnóstwo ludzi z zagranicy...

tajlandia kambodża zdjęcia blog Kambodża

Z tym ze dosłownie!! 5km od Siem Reap i 10 km od Phnom Penh... nad rzeką mieszkają ludzie.. którzy o elektryczności być może nie do końca słyszeli..... takiej różnicy to jeszcze nigdzie nie widziałem..

Same Siem Reap Phnom Penh.... Jak to duże miasta... maja swój urok.. i to te chyba o tyle milsze bo jak mówiłem ludzie mniej nachalni i trochę spokojniej... a bogato i pięknie to na pewno.. bo jeżeli są tu odnowione francuskie rezydencje, świątynie buddyjskie, place azjatyckie, hotele amerykańskie, kafejki i bulwary europejskie.. to musi być ładnie... ale to nie o to nam chodzi dlatego jutro, czy pojutrze uciekamy.. No w Phnom Penh.. tez są atrakcje.. można wyjechać kilka km od miasta.. i płacąc trochę dolarów.. albo postrzelać z kałasza w niebo.... albo oddać strzał z bazuki do krowy... ;)) co prawda jest to nęcące.. ale dajemy sobie spokój;)...

tajlandia kambodża zdjęcia blog Kambodża

Co do świątyń Angkor... jak to świątynie i piramidy... w sumie ciekawe... w sumie trochę rzucają na kolana jak się pomyśli, że takie budynki wybudowano w XII wieku w środku dżungli... i że każdy król budował swoja (sobie) taka świątynię.... jak się pomyśli, że w tej dżungli w XI wieku mieszkała 4 milionowa cywilizacja... ale jak to świątynie i piramidy trzeba zobaczyć i tyle;)... no nie to by nie było fair dla tych świątyń... to jeszce dwa słowa.. pierwsze to przewodnik.. mieliśmy kolesia, który był przebranym za cywila policjantem.. człowieka, który opowiadał nam ze 7 lat spędził w armii, podkładając miny na asfalcie i maskując je krowim gównem.. no to pewno stąd powiedzenie.. wszedłem na minę;)... trochę nam poopowiadał o tym jak to tu jest i było..ale to po powrocie... drugie słowo dla mnichów 20 letnich, którzy się do nas przysiedli żeby zapalić papierosa... jezu jacy to mili ludzie... pośmiali się powygłupiali.. porobili zdjęcia... a tak naprawdę szukali kontaktu.. ale jak się siedzi z takimi mnichami przy piramidach to to robi wrażenie.. szczególnie, że to nie piramidy tylko świątynie buddyjskie;).. no i tyle

tajlandia kambodża zdjęcia blog Kambodża

Jutro ruszamy dalej... albo i pojutrze.. teraz na wschód.. najpierw do Sen Monorom, następnie do Banlung... powinno być ładnie i ciekawie... a co i jak to będę dawał znać..

Pozdrawiam

tajlandia kambodża zdjęcia blog Kambodża

ps. jeszcze historia jak ktoś ciekaw.. ja sobie dla siebie spisałem..

Historia idzie sobie tak. (skrócona, pewno jakieś nieścisłości, ale zawsze). Historia idzie sobie tak. W końcówce lat 60tych, kraja jest monarchia parlamentarna. Wyszła z czasów koloni francuskiej obronna ręka i się powoli rozwija. W tej połowie lat 60tych Amerykanie nie chcą dopuścić, aby wojska północnego Wietnamu przechodziły na południe. Wietnamczycy jako drogę wybrali sobie tereny wschodniej Kambodży. Amerykanie nie zwracając uwagi na inne sprawy. Zaczynając robić naloty dywanowe. Zrzucają bodajże pół miliona ton bomb. Oczywiście zabijają tysiące ludzi. Następne setki tysięcy pozostaje bez dachów (...nad głową). A w każdym leju po bombie powstaje nowy zirytowany i biedny Kambodżańczyk. Wszyscy oni przygarnięci przez Pol Pota, tworzą ruch czerwonych Kmerów. Ruch ultra komunistyczny. Biorący przykład z Chin Mao. I oto ci Panowie robią przewrót polityczny. Bo nie chcieli już króla który zezwala Amerykanom na przeloty. Ruch polityczny. Ale jaki. Oni chcą stworzyć świat idealny. Taką idylle. Ma ona polegać na tym, że... wszyscy będą pracować na roli. I jak mówią wszyscy to wszyscy.

Jak ktoś nosił okulary to go zabijali. Jak ktoś nie umie się wspiać na palmę, to zabijają. Jak ktoś był profesorem, prawnikiem etc to zabijają. Inteligencji nie potrzeba. Kto przeżył tego z miasta wyrzucają na wieś. Niech kopie pole. W ten sposób w 3 lata 8 miesięcy i 20 dni doprowadzają do śmierci 1/3 mieszkańców Kambodży. Około 2 miliony ludzi.

Powstrzymają ich.. heh.. żeby było śmieszniej, nie USA, nie Tajlandia, nie ONZ a Wietnam. Już po zakończeniu wojny z USA. Wietnamczycy wkurzyli się bo a) mieli sąsiada, którego popierały Chiny, a Wietnam od tysiącleci Chińczyków raczej nie dzierży. I jako komunizm był popierany przez Rosję. b) Czerwoni Khmerzy zaczęli się panoszyć i zaczęli zahaczać o wioski Wietnamskie.

No to pozbyliśmy się Czerwonych Khmerów. No prawie. Bo oni uciekając przenieśli się do Tajlandii. Ponieważ mamy zimna wojnę, a Kambodża została właśnie podbita przez nieprzyjazny USA Wietnam, to Czerwoni Khmerowie dostają: protektorat Tajlandii, protektorat USA i są jeszcze ratowani przez ONZ. Nikt nawet nie wspomina, ze właśnie zabili 2 mln ludzi.

W samej Tajlandii Wietnamczycy, tworzą rzad komunistyczny, ale otwierają szkoły, teatry, szpitale. Pozwalają ludziom żyć. Zaczynają tez tworzyć armie kambodżańska bo ich plan to była inwazja krótkoterminowa. Jednak to nie koniec kłopotów. Khmerzy z terytorium Tajlandii zaczynają atakować na Kambodżę. Aby, im uniemożliwić atak w latach 85-89 Wietnamczycy zaminowali polowe kraju. Wietnamczycy wychodzą z Kambodży w 89 (po osłabieniu ZSRR). Jednak ostatnie walki z Khmerami kończą się w 1997.