Afryka  galeria

Relacje z podróży do Afryki

Afryka - relacje z podróży

Trzy małe dygresje na temat Afryki turystycznej.

Gdzie się jeździ. A istnieje szlak Muzungu. Jedzie się z Egiptu, północnym Sudanem (gdzie jest spokój i mili ludzie), Etiopią dociera się do Kenii. Potem Tanzania, Uganda, Rwanda, Burundi – ogólnie rejon. Następnie Malawi i cale południe czyli albo Mozambik, albo Zambia, Zimbabwe, Namibia, Botswana i RPA. Dodając Lesotho i Swaziland to jest to to, co Muzungu ogląda w Afryce. Calikiem dobry rejon. A reszta. Angola ma za dużo diamentów i wydaje tylko 5 dniowe wizy na przejazd. Boją się że znowu się im do tych diamentów dobierzemy. RD Congo - niby wojna, zamieszki. A nawet bez nich na razie bardzo niebezpiecznie. Zresztą też wiz nie wydają. Na zachodzie mamy Kamerun, który jest super wyprawa. Nigeria bezpieczna, ale na pewno bardzo żywa. Nigeryjczycy to tacy trochę Ruscy Afryki coś mi się wydaje. Choć nic nie wiem. Tylko mi się wydaje. Zostaje trochę Afryki francuskiej - Gabonow, Kości słoniowych itd. I tam jak najbardziej coś się znajdzie. Ale nie ma ciągłości w poczuciu bezpieczeństwa turysty. Stąd nie na złotym szlaku Gringo. Północ od Egiptu po Maroko to inna historia. Ale chyba bardzo interesująca.

Dygresja na temat cen w Afryce. Bo to też była wielka niewiadoma przed wyjazdem. I układ jest taki. Istnieją dwie ceny. Ceny z ulicy i ceny ze sklepu. Na ulicy wszystko jest za darmo. Awokado za 30 groszy. Banany za 50 groszy. 1kg nerkowców za 3 zł. W sklepach ceny są z kosmosu. Np baton Snickers na stacji benzynowej to 11 zł. A 1kg nerkowców (trochę ładniej obranych i opakowanych) 28 zł. Przy czym - te rzeczy z ulicy są zdecydowanie do jedzenia. Awokado, pomidory, wspaniałe europejskie pieczywo przywiezione przez kolonizatorów, ryby prosto z morza lub jeziora. Da się żyć. Do tego hosteli i to całkiem fajnych też jest sporo. Dla turysty przyjemnie.

Turysta boi się tez Malarii. I ma pewno racje. Bo najgorsza jest ta pierwsza. Ta której się boi. Na tą jest mała szansa. Ale jednak można umrzeć. Na pierwsza. Szczególnie jak się jest słabym lub małym dzieckiem. Jak ją przejdzie to już pewno łatwiej. Z reguły łapie się malarie tutaj 1 raz na rok. I to dotyczy przyjezdnych, prowadzących hostele itd. Medycyna nawet już całkiem to ma opanowane. Od razu bierzesz leki, które bierzesz przez trzy dni. I sprawa opanowana. Czyli trochę mocniejsza grypa. Gorsza sprawa tylko jeżeli przez pierwsze 3 dni nie zorientujesz się ze to malaria i nie zaczniesz brać leków. To może skończyć się źle. Stąd najgorsza chyba ta pierwsza malaria. Ale ogólnie do przeżycia. Jeżeli chodzi o leki antymalaryczne. To zdania podzielone. Bo jest z nimi jeden duży problem. Działają tylko w 90 procentach przypadków. A jak się je bierze to testy na malarie trochę przestają działać. I to może doprowadzić do bardzo złego skutku. I ostatnie. Malarie w Afryce się przeżyje, bo wiedza co z nią robić. Najgorzej jak się ujawni dopiero po powrocie do Europy. Zanim się zorientują w szpitalu o co chodzi, to można zejść z tego świata.
Pokaż więcej