Laos: Luang Parabang - Vieng Viang - Angkor - Mekong - Pakse

Laotycznie turystycznie

No i co by tu napisać.. trochę bardzo turystycznych kilka dni więc ciężko coś napisać.. tak szczerze mówiąc.. turystycznych czyli.. bez specjalnego poznania (poznawania) kraju, jego kultury, historii i przyrody....a bardziej poznanie jego atrakcji...

laos mapa Mapa naszej podróży

I taki to jest trochę Laos.. przynajmniej jego południe... Laos jest strasznie popularny wśród turystów z plecakami.. bo z jednej strony wisi nad nim mir buddyzmu i spokojnego kraju... z drugiej strony mają trochę więcej rzek, wysp i gór.. no i ciągnie tu mnóstwo ludzi...

Wszyscy jadą raczej z północy na południe... zahaczając o Luang Parabang (Louangphrabang), czyli piękne miasto w górach.. Vieng Viang czyli miasteczka, które z górskiej osady zmieniło się w Disneyland dla dorosłych... czyli w środku miasta rzeka.. rzeka można spływać np na oponie.. przy rzece stoją bary.. a przy barach wiszą np liny z których po wypiciu kilku piw ludzie bujają się do wody... podobno strasznie dużo pijanych Brytyjczyków.. podobno sporo też tonie.. co nie dziwi.. dalej trasa przez Laos prowadzi przez stolicę do wysp, na których byliśmy.. potem Angkor i wyspy w Kambodży.. taki to nowy jedwabny szlak;) dobrze, że prowadzi z północy na południe przynajmniej wiadomo co ominąć;)

Z drugiej strony.. trzeba oddać, że wyspy na których byliśmy.. tzw kraina 4 000 wysp.. to trochę idylla... jest ich strasznie dużo jeżeli nie 4 000 to i tak jakaś niepoliczalna liczba.. duże, średnie małe i maleńkie... pewno ich ilość zależy tez trochę od poziomu wody na Mekongu.... wokół wysp wszędzie rybacy w swoich kanu.. z rana jak się wstanie to słychać jak taki jeden z drugiej strony rzeki płynie sobie i śpiewa.... a laotańskie melodie całkiem całkiem... z jeden strony wszystkie trochę na jedno kopyto.. z drugiej strony takie trochę nostalgiczne.. co innego niż się usłyszy w innych partiach Azji.. no ale to, że taki Pan sobie śpiewa to jeszcze nic.. lepsze jest to jak on samymi ustami gwiżdże tak ze brzmi jakby grano na fujarce... heh.. mają zdolności..

tajlandia laos zdjęcia blog Laos

Poza tym.. wyspy są na Mekongu.. a Mekong ma to do siebie ze ma sporo wodospadów... niedaleko od wysp są dwa największe w Azji południowo wschodniej.. jest ich jeszcze dodatkowo sporo.. no są to jakby nie było atrakcje nie byle jakie.... na samych wyspach choć turystów już sporo przybyło (podobno dwa lata temu było i 10 razy mniej).. nadal raczej spokój.. domki małe.. zawsze przy brzegu... a trochę bardziej w głąb wyspy luźno biegające świnie.. poza tym nie dużo bardziej w głąb.. bo raz nas prawie stratował bawół w drodze do domu... przestraszył się muczącego Popiela........ tak, że jak najbardziej warte zobaczenia... i jak najbardziej miejsce pozwalające się zrelaksować...

Z wysp udaliśmy się na północ... po drodze musieliśmy kupić bilet od żołnierza, na taksówkę transwestyty prowadzona przez młodego mistrza boksu tajskiego.. od tak przypomniało nam to ze nadal jesteśmy w Azji... no i dalej na drogę.. co ciekawe.. drogi w tym kraju są po prostu proste.. proste i proste... patrzysz do przodu 3km prosta droga.. patrzysz do tylu 3 km prosta droga.. i masz taką prosta drogę.. a obok niej suche, strasznie wysuszone i czasami popalone lasy, pola etc.. jak w Kambodży.. przy tym wszystkim 35 st C... tak ze hmm.. czuć to gorąco.. i aż chce się przed nim schronić..... jeżeli chodzi o przyrodę ogólną.. to ta Azja południowo wschodnia.. nie aż tak piękna... po prostu krzaczory na lewo i prawo... serio, serio.. pewno nadal maja pola bez odpowiedniej irygacji.. i wszystko im zarasta.. do tego dochodzi problem min i bomb w ziemi... notabene widzieliśmy jak na jakimś polu (gdzie już coś na pewno było uprawiane) stal patrol i szukał min metr po metrze... co przypomina żeby się za daleko nie zapędzać.. do tego wszystkiego mało tu mieszka ludzi na m2.... no i z tego wszystkiego tak to jest... wyschnięte krzaczory na lewo i prawo... a na polach często pustka... ale to też pewno kwestia taka, że teraz jest pora sucha.. heh...

tajlandia laos zdjęcia blog Laos

No.. czyli jak to mówiłem pojechaliśmy na północ...choć w sumie nadal jesteśmy na południu...Pakse.. i nadal turystycznie... ale serio, serio to przyjemnie.... są tu i rezydencje po francuzach... i miasto jest całkiem zadbane... i w mieście sporo świątyń... no nie powiem, nie powiem ale takie miejsce gdzie by można kilka dni spędzić... Azja, ale spokój... stosunkowo bogato.. pewno dlatego ludzie kochają Laos...

Do tego przed Pakse zahaczyliśmy o jakieś stare świątynie Vat Phou.. takie z VI wieku.. przez Khmerów budowane... swoją drogą to ja nie chciałbym być w nich królem... jeżeli ktoś czytał powyżej jak tu jest sucho i jakie są krzaczory na lewo i prawo... to te świątynie i pałace właśnie w takim miejscu stoją... brak ochrony lasu lub jakiejkolwiek innej... nie wiem w sumie jak to wyglądało w VI wieku... ale jeżeli wtedy było tak gorąco.. to lekko tu nie miał taki władca..... notabene... z ciekawostek technicznych... w świątyniach (zarówno tutaj jak i we wszelkich innych Khmerskich w Kambodży) każdy kamień ma w sobie dziurę.... dlaczego... ano.. w kamieniach wiercili dziury, aby włożyć w nie bambusy, które następnie włożone do wody pęczniały.... i tak to przygotowany kamień przytwierdzony do bambusa wrzucali do wody... bambusy pełniły role tratwy... przy czym kamienie były przytwierdzone od dołu tratwy, aby tracić na wadze (wypieranie wody) i nie tonąc podczas transportu..... a to sprytni Khmerowie .... jak tacy sprytni to potem budowali świątynie największe na świecie.. choć kamienie mieli ze 100 km dalej;)

tajlandia laos zdjęcia blog Laos

No i to prawie, że tyle.. dla pełnego obrazu.. południe to jeszcze Bolvuad Platou(Bolvuad Plateau) .. duża kraina... kraina na wyżynach... która pełna jest kawy i drzewek herbacianych... oryginalnie ich tu nie było... ale Francuzi jak już skolonizowali Laos, to doszli do smutnego wniosku ze mało co można stąd wywieźć... szczególnie, że na Mekongu są wodospady to i drzewa się nie dawało spławiać...... skolonizowali nie było zysków, no to zaczęli kombinować.. i posadzili na paruset km2 kawę i herbatę.. i udało się im.. przynajmniej coś.. bo jak się czyta, to tak dla Laosu nie byli raczej zbawieniem.. szkół i kolei raczej nie pobudowali (w odróżnieniu od Wietnamu)... a od strony tajskiej przesunęli granice na Mekong (tak się z Brytyjczykami podzielili)......... ooooooo właśnie się dwa motocykle zderzyły zaraz obok kafejki, jednak nie jest tak bezpiecznie................ ale wracając.. no to przesunęli granice na Mekong i potem Laotańczycy mieli spory z Tajami przez następnych 50 lat.... z drugiej strony ponieważ Laotańczycy im nie pasowali to ściągnęli na wysokie pozycje administracyjne Wietnamczyków.... no to na pewno zostawili sąsiadów bez sporów po wyprowadzce;).......no ale z ta kawa i herbata to im się udało, całkiem smaczna i rośnie bez żadnych dodatków, chemi (chemicznych) etc, bo warunki ma idealne.......... choć nie oszukujmy się to nie są widoki jak z Patagonii... a raczej poletka kawy i herbaty wymieszane z krzaczorami... od Azja południowo-wschodniej...

tajlandia laos zdjęcia blog Laos

I to tyle z południa.... jutro się zbieram i jadę na północ..a tam góry wiec pewno mniej krzaczorów....Popiel wraca.. a ja tam będę szukał ciekawych dróg..i ciekawych miejsc... źle się nie zapowiada... choć najpierw 3 dni w autobusie.... z małymi przerwami...

No to hej.. pozdrawiam;)