Ghana: Wybrzeże złota, Cape Coast, Elmina

Wybrzeże złota

Jakby nie było Wybrzeże Złota leży zaraz nieopodal Wybrzeża Kości Słoniowej. Ładnie to sobie podbijający marynarze w XV wieku wymyślili. Z jednej strony kły słoni, z drugiej złoto i do domu. Wybrzeże Złota, czyli Ghana. Bo tak naprawdę ten kawałek terenu przez pół milenium do 1957 nazywany był kolejno przez przebywających tu Portugalczyków, Duńczyków, Szwedów, Niemców i Anglików Wybrzeżem Złota. Dopiero Nurkmah, jak doprowadził do niepodległości to postanowił zmienić nazwę. Przyjął Ghana, co tak naprawdę trochę z czapy, bo antyczne imperium Ghany z XIII wieku leżało gdzieś pomiędzy Mauretania i Mali. Ale co tam, przyszła wolność, więc trzeba było się do czegoś wielkiego odwołać.

afryka ghana Wybrzeże złota Ghana - Wybrzeże złota

Swoją drogą to mieli się tu do czego odwoływać. Na dziś dzień dla nas Afryka to pigmeje, gorąco i lwy. Pigmejów to się tu już raczej nie znajdzie, lwów trzeba szukać i szukać, i to nawet w parkach narodowych raczej ich nie ma, a gorąco.. hmm jak w Poznaniu w lipcu. Dla nas Afryka w XIV wieku to już sami pigmeje i strzałki w dżungli. A to też tak nie było. Arabowie prowadzili handel z Wybrzeżem Kości Słoniowej i Złota jeszcze zanim Polska istniała. I zanim Polska istniała to na wybrzeżu powstawały osady i miasteczka. Holendrzy, kiedy dotarli do Beninu, około XVI wieku to byli zaskoczeni, że w "mieście" na wybrzeżu ulice choć nieutwardzone, były szersze, niż w Amsterdamie.

Arabowie o tym wiedzieli i jechali przez Saharę i Sahel, aby prowadzić handel. Portugalczycy widzieli, że Arabowie z pustyni takie skarby wożą, to postarali się przechytrzyć Arabów i dotrzeć do źródła tego złota. Wsiedli na łódki i dotarli. Dogadali się z tutejszymi najmocniejszymi plemionami (Ashanti) i dostali pozwolenie na dzierżawę terenu i postawienie małego fortu, w którym miała się dokonywać wymiana. I tak się zaczęło. Na początku rzeczywiście złoto wywozili. Bo na wybrzeżu Ghany złota rzeczywiście było w brud. Zresztą do dziś jest sporo. Problem się zaczął, jak Hiszpanie odnaleźli Amerykę, gdzie powybijali tamtejsze ludy. Dużo terenu, mało rąk do pracy i się okazało, że brzydko mówiąc czarni niewolnicy stali się drożsi, niż złoto. Stali się tak drodzy, że zaraz wszystkie cywilizacje Europy zaczęły walczyć o Wybrzeże Złota. I tak kolejno Portugalczyków wygonili Duńczycy, tych Szwedzi, a tych Anglicy. Silnym plemionom Afrykańskim w zasadzie to było obojętne. Zamiast dostarczać złoto, zaczęli wymieniać ludzi ze słabszych plemion na tabakę, alkohol i pistolety. Trochę gorzej się ta historia skończyła dla słabszych plemion. I w dłuższej perspektywie, nawet dla tych silnych. Tabaka, alkohol i pistolety pozwalają podbić słabszych, ale raczej na rozwój nie pozwolą.

afryka ghana Wybrzeże złota Ghana - Wybrzeże złota

No i co nam po tym wszystkim zostało? Hmm.. po pierwsze z 40 białych, lśniących w słońcu europejskich fortów i zamków stojących na piaszczystych, łagodnych plażach Ghany. W zasadzie co druga wioska ma swój fort lub zamek. Zamki prawie jak w Europie. Z jedną różnicą, każdy z nich ma ogromny plac na środku. Plac pod którym były lochy, w których przez wieki trzymano niewolników. Plac, na którym ich sprzedawano. Podobno kiedy Afrykańczycy budują zamki z piasku na plaży to zaczynają od placu. Dla nich jest oczywiste, że zamek po pierwsze ma mury, a za nimi ogromny plac. Hmm przy czym na tych plażach w Ghanie częściej, niż zamki można znaleźć kupę. Ciekawostka taka, że od wieków wiadomo było, że morze najlepiej sobie daje rade z odchodami. Zatem, aby chorób nie było to od wieków mieszkańcy Wybrzeża Złota chodzili robić kupę na plaży. No cóż, co kraj to obyczaj. Tak im zostało, stąd o ile nie jest to plaża dla turystów, to lepiej uważać.

afryka ghana Wybrzeże złota Ghana - Wybrzeże złota

Zatem na dziś dzień na Złotym Wybrzeżu mamy większe miejscowości np. Cape Coast z zamkami, katedrami i zabudową kolonialną, czyli taka mała Portugalia w sercu Afryki. Podobnie jak na Zanzibarze, czy w innej Cartagenie. Są mniejsze miejscowości np. Elmina z kozami biegającymi po ulicach, tabunami roześmianych dzieciaków, wiecznie unoszącym się zapachem suszonych ryb, plażami z kupami (przynajmniej do przypływu) i z fortem, który sobie stoi, gdzieś na boku wioski i przypomina stare czasy. Dziś fort już nie jest używany, a tutejsi robią to, co robili przed przybyciem białych - łowią ryby i żyją sobie przyjemnie przy pięknych plażach. Można spotkać też kawałki XXI-wiecznej Europy. Turyści z reguły nie lubią kóz, świń i kup na plaży. Zatem Europejczycy wykupują, co ładniejsze zatoki i stawiają tam tzw. „raje na ziemi”. 7 chatek z widokiem na morze, dobrym przewiewem i palmami wokół.. do tego zatrudnią jeszcze jakiegoś ciemnego grajka, co by pograł na bębenku. Biali myślą, że murzyni to nic nie robią, tylko grają na bębenkach. Istne raje. Takie Mauritiusy w sercu Afryki. I to naprawdę. Podczas pobytu można siedzieć i siedzieć. Problem tylko jeden - jak człowiek w takie miejsce trafi, to potem coś dziwnego dzieje się z jego głową i zaczyna bać się tych ludzi spoza swojego raju. Nawet kozy się człowiek zaczyna bać i pani co idzie z kasawą na głowie. Nie wiem co ta pani by miała tę kasawą zrobić. Człowiek to jednak ułomna istota.

afryka ghana Wybrzeże złota Ghana - Wybrzeże złota

Tak czy owak, Wybrzeże Złota dla każdego ma coś miłego. Byliśmy kilka dni. Odpoczęliśmy, zebraliśmy siły. Czas było wrócić do Afryki. Europejczycy kiedy tu przyjechali do od 1480 roku do 1900 roku praktycznie z Wybrzeża się nie ruszyli. W zasadzie można z dużą dozą pewności powiedzieć, że do końca XIX wieku prawie żaden Europejczyk nie ruszył się 50 km od morza, żaden nie pojechał do Afryki. Tutejsze plemiona przynosiły mu wszystko co chciał. Po co miał jechać do środka. Zresztą dziś dużo inaczej też nie jest, jakby nie było. Ale co tam. W środku jest trochę.. ciekawostek.