Jezioro Malawi i Livinstonia

Widok z chmur

Haaalo, prawie koniec wycieczki. Ale prawie. Na razie powoli dotarliśmy do Tanzanii. Powoli jak powoli. A teraz po kolei...

afryka malawi mapa Mapa naszej podróży

Jezioro Malawi zaczyna się doceniać bardziej z oddali. Jak człowiek siedzi sobie nad spokojnym brzegiem tego niby morza, to tak patrzy i myśli. Niby morze a fal brak. Niby piękne, bo i jezioro i góry tylko, ale tak cholernie gorąco, że kapać się nie chce. Tylko by człowiek w cieniu siedział. Czyli w zasadzie nie wiadomo czy się zachwycać czy nie. I wtedy najlepiej wyruszyć w te góry co otaczają jezioro dość często i gęsto.

Ruszyliśmy do Livingstonii. Mała miejscowość w Malawi, położona 900m nad poziomem jeziora. 900m nad poziomem i z 5km w linii prostej od brzegu. A takie statystyki mówią tylko jedno. Niesamowity widok. Wchodzisz na górę i patrzysz na jezioro. W zasadzie końca niby morza nie widzisz. Widoczność niesamowita. I wydaje ci się, że widzisz jak się ziemia zaokrągla. Do tego siedzisz na skraju góry w hamaku, a temperatura idealna - 25 st C. Koło ciebie kameleon, ogromna stonoga. Żyć nie umierać.

afryka malawi zdjęcia Malawi

Livingstonia jest całkiem śmiesznym miejscem. Stworzona przez Szkockich misjonarzy na początku 20 wieku. Mała piękna miejscowość. Stworzyli ją na górze, co by ich malaria nie wycięła. Livingstonia to w zasadzie kilka domków murowanych w stylu wyuczonym przez Szkotów, szkoła, całkiem porządny szpital i do tego jeden z lepszych uniwersytetów w Malawi na 500 osób. Przy czym to wszystko na granicy góry. I mieszka tam łącznie pewno z 3-6 tys osób. Tak bajkowo bym powiedział. Bardzo bajkowo. Transport publiczny tu nie dojeżdża. Samochody w porze mokrej też nie zawsze dają radę, bo droga bardzo błotnista. Zatem wszyscy chodzą na piechotę. Z nad jeziora do Livingstonii jest z 4 godziny pod górę trochę drogą, trochę przez pola kukurydzy, trochę ścieżkami mrówek lub lasami. 4 godziny i to raczej mocnym krokiem. Nam zajęło wejście cały dzień. Dla tutejszych wchodzenie to nie problem. Chodzą w tą i z powrotem. Nie każdemu jednak chce się tu przychodzić. Zatem zbędnych ludzi z zewnątrz tu nie ma. A tutejsi i studenci całkiem, całkiem przyjemni. Jak to w Malawi zresztą.

Spytaliśmy ich jak jest z jedzeniem. Czy też po nie muszą chodzić na dół. A oni na to: Banany nam rosną na górze, pomidory i kukurydza też. Kurczaki mamy, a ryby.. po ryby czasami chodzimy.. No tak bo w Malawi jak jest kukurydza, pomidory i banany to już prawie wszystko. Czasami się człowiekowi zapomni i zadaje śmieszne dla tutejszych pytania. Przy okazji, oprócz bananów mają tu też na tej górze grzyby i to praktycznie takie jak w Polsce, maślaki, coś podobnego do naszych sów. Nie jedliśmy. Ale mówią, że smaczne. Kto by się spodziewał.

afryka malawi zdjęcia Malawi

Oglądnęliśmy jeszcze raz z góry piękne jezioro i słonce i chmury odbijające się i w nim mieniące w nieruchomej tafli wody, a następnie na dół piechotą omijając stonogi i samochodem do granicy. Droga cały czas porządna, asfaltowa. Wreszcie się dowiedzieliśmy jak to jest możliwe. Sprawa prosta, banalna. Czym kraj biedniejszy, tym bardziej się tam pchają Chińczycy. Budują drogi w zamian za dostęp do surowców. Stąd w Malawi i Zambii, biednych rolniczych krajach drogi lepsze niż w sąsiednich potentatach jak Tanzania czy Mozambik. Przy czym i do sąsiadów Chińczycy wchodzą. Każdy chce mieć ładne drogi. A drogi to tylko pierwszy krok. Drugi jaki mnie zaskoczył to bankomaty. Na razie bankomaty np. w Tanzanii obsługują tylko tutejsze karty i VISE. MasterCard powoli się przepycha. Rzadko gdzie działa. Zdecydowanie lepiej to idzie ChinaBank Card czy jak jej tam. Jakbym miał tę kartę to tu i ówdzie można zacząć pieniądze wyciągać. MasterCard'em niekoniecznie. Powoli, powoli rozpychają się tu koledzy ze wschodu. I tworzą własne standardy.

Co tam, my z dróg korzystamy i nie ma co na Chińczyków narzekać. Na razie raczej im dziękuję. Potem zobaczymy. Dziękuję bo cholera nie łatwo tu się jeździ. W Malawi jakoś to przeleciało. Ale Tanzania... Tanzania jest za duża. Na mapie niby tak strasznie nie wygląda. A się okazuje, że aby dotrzeć z południa na północ potrzeba 5 dni. 5 prawie pełnych dni w autobusach, które w zasadzie szybko jadą. No przecież paść można i się wszystkiego odechciewa.

afryka malawi zdjęcia Malawi