Ghana: muzeum historii Afryki, ambasady, plaże i.. targi

Accra

Witam, witam po rocznej przerwie. Znowu będę bzdury z podroży wysyłał. Coś tam bzdur i może coś ciekawego. Zobaczymy, bo na początek trochę miłych bzdur.

Wjechaliśmy do Accry (Ghana) i tak naprawdę poczuliśmy się jakbyśmy właśnie z jednego miasta w Tanzanii przejechali do drugiego. Bez zmian, bez dużych różnic, nawet ludzie podobnie zaciągają, jak chcą coś zaakcentować.. afrykańskie „eee”, odpowiednio z wykrzyknikiem, znakiem zapytania czy też znakiem zdziwienia na końcu. Jednym słowem pięknie, heh.. Pogoda równie słoneczna, dookoła równie gwarno, piwo równie zimne, a wiatr na dachu chłodzący nas w gorący wieczór równie przyjemny. I problemy te same, iść do ambasady, załatwić wizę, nie zapomnieć sprayu na komary, zaplanować jutrzejszy dzień, przeczytać historię Ghany itp. Takie problemy to lubię. Jest naprawdę pięknie.

Sama Accra, zdecydowanie bez rewelacji. Ale narzekać nie ma co. Ogólnie nie jestem fanem dużych miast. A Accra to jedno z tych miast co wydaje się nie mieć końca. To, że nie ma końca to jedno, natomiast to, że nikt nie wie, gdzie się wszystko po kolei tutaj znajduje to drugie. Drogi są dość mocno NIEpoukładane tj. skośne, okrągłe i jakie kto wymarzy. Mapy niecelne. Na każdej ambasada czy zoo może być w rożnym miejscu. A taksówkarze sami nie wiedzą, gdzie co jest.

afryka ghana zdjęcia accra Ghana - Accra

Taksówkarzy jest dużo. Za dużo. Więcej niż w jakimkolwiek innym kraju. Problem natomiast taki, że chłopaki w taksówkach nie mają zielonego pojęcia, gdzie co jest. I działa to tak, że po wytargowaniu ceny za przejazd.. mówią turyście, że ma go pokierować, jak tam dojechać bo on w zasadzie to do końca po prostu nie wie. I to mówimy o np. przejeździe do katedry. Śmiesznie. Pewno jakby się było po raz pierwszy w Afryce, to by się Europejczyk irytował. Jak się jest po raz drugi, to wszystko jasne i jedzie się spokojnie. A system działa. Bo jak na razie zawsze jakoś dojechaliśmy, choć praktycznie żaden taksówkarz nie wiedział, gdzie nas wiezie. Hehe.

I tak nas powozili do ambasad w bogatych dzielnicach, na plażę, a także na targi w biednych dzielnicach i do naszego miejsca zamieszkania, gdzieś w średnich dzielnicach. Cokolwiek człowiek zapragnie to i w Accrze znajdzie. Jak to w wielkich miastach. No prawie wszystko się znajdzie. Znajdzie się super muzeum historii Afryki. Nie do końca się znajdzie Muzeum technologii i nauki, bo choć postawione z 15 lat temu i jest na mapach i w przewodnikach, to się zdarzyło opustoszyć i zmienić w mały slums. Heh. Trochę potwierdzałoby to stereotypy, ale zaś z drugiej strony w sumie śmiesznie.

Za to można sporo innych ciekawostek zobaczyć. Na plaży w niedziele znajdzie się Afrykańską klasę średnią, wychodzącą się relaksować i siedzieć w restauracjach na piasku po sam świt (tak – świt - od 12 w południe do 6 rano) przy głośnej muzyce i dobrym kurczaku. Wszystkie dziewczyny pięknie wystrojone, chłopaki też, a na plaży jeździ koń przebrany za zebrę, z którym można zrobić sobie zdjęcie. Wyższą klasę w dzielnicy ambasad spotka się jeżdżąca takimi BMW, jakich w Polsce mało i jedzącą wyśmienitą rybę z fufu. Rybę, panowie w garniturach od Armaniego jedzą rękoma, bo to zgodnie z tradycja i po prostu wygodniej. Ten co wymyślił, aby rybę jeść widelcami zrobił nam wielka krzywdę. W końcu naprawdę łatwiej jest umyć wcześniej ręce. Za to niższa klasa w slumsach w soboty i niedziele tłumnie zasiada przed 55 calowym telewizorem wywieszonym na domach z zakładami sportowymi. W telewizji oczywiście mecz Barca-Espanyol albo ManU-Chelsea - w końcu to była angielska kolonia. Dzieci jak nie oglądają piłki to za nią biegają. A panie siedzą przed swoimi rozpadającymi się domkami i przedłużają sobie włosy. Taki dobry wstęp do Afryki.

afryka ghana zdjęcia accra Ghana - Accra

Dobry wstęp i przypomnienie po roku. Gdzie jesteśmy, jak to działa. A gdzie pojedziemy.. A wygląda na to, że w ciekawe rejony. Na razie jest ciepło i zielono. Ale tak za 400 km na północ powinno być powoli sucho i powinno wiać pustynią. Wreszcie powinniśmy zobaczyć tę Afrykę, którą znamy z telewizji. Pożyjemy, zobaczymy. Na razie jest ciepło, zielono i jedziemy na plaże.

PS. Jest jeszcze jeden powód, dla którego Afryka jest fajna. Jak się już spotka tu białego, to z reguły jest dobrze pokręcony. Spotkaliśmy Polaka, który 2 miesiące temu wyjechał z Maroka. Jedzie do RPA i wraca przez Sudan i Arabie Saudyjska do Polski. Szacun. http://www.motorbikenomad.co.uk/blog